Przebieg zagłady: analiza wybranych przypadków.
Masowa zagłada Romów realizowana była w znacznym rozproszeniu przestrzennym głównie przez lokalne niemieckie władze okupacyjne i podległe im właściwe jednostki policyjne, stąd jej trybem pozostawały głównie egzekucje przez rozstrzelanie. Dotychczas ustalono prawie sto osiemdziesiąt miejsc na polskich ziemiach, w których spoczywają szczątki pomordowanych. Nie sposób jest podać pełnej liczby ofiar tych rozstrzeliwań, a nawet przeprowadzenie szacunków może okazać się bardzo problematyczne. Oczywiście ustalone do tej pory miejsca kaźni nie zamykają ostatecznej listy takich miejsc. W skutek przeprowadzonych prac poszukiwawczych można ją znacznie poszerzyć i w ramach egzemplifikacji można tutaj przytoczyć kilka przykładów, które nie były znane historykom.
Najwcześniejsze na terenie Bieszczad takie wydarzenie miało miejsce w jesieni 1941 r. w miejscowości Szczawne, powiat Sanok. Funkcjonariusze Ordnungspolizei z Zagórza otoczyli znajdujące się tam trzy domy Romów, a następnie zastrzelili trzydzieści siedem osób i spalili te zabudowania. W tej grupie znajdowało się dziesięciu mężczyzn, dwadzieścia kobiet i siedmioro dzieci. Ponadto w Szczawnem w niewielkim odstępie czasu miała miejsce druga egzekucja, w której rozstrzelano pięciu Romów. W jej trakcie jeden ze straconych został tylko postrzelony i niedobity przez niemieckich policjantów, dlatego przeżył
26 sierpnia 1942 r. wczesnym ranem w Czarnem, gmina Śnietnica, powiat Gorlice funkcjonariusze ukraińskiej policji pomocniczej z posterunków w Śnietnicy i Uścia Gorlickiego otoczyli zabudowania, w których mieszkali Romowie i wywlekli z nich czternaście osób, tj. trzech mężczyzn, trzy kobiety i ośmioro dzieci. Następnie odprowadzili je do pobliskiego lasu i tam zastrzelili. W tym przypadku udało się ustalić cztery imiona i nazwiska ofiar, a mianowicie Mikołaj Bladycz - lat około czterdziestu, Ulinka Bladycz – lat około czterdziestu, Szymon Siwak – lat około sześćdziesiąt, Waleria Siwak – lat około czterdziestu.
W drugie połowie lipca 1943 r. w przysiółku Skałka nad Ropą we wsi Kobylanka w powiecie Gorlice funkcjonariusze Ordnungspolizei z Gorlic otoczyli koczujący tabor a następnie dokonali egzekucji przez rozstrzelanie czternastu Romów w tym trójki dzieci. W tym przypadku zdołano ustalić nazwiska kilku ofiar, a mianowicie: Józefa Siwaka, Bronisławy Siwak, Katarzyny Siwak, Juli Siwak, Bolesława Dyląga i Józefy Dyląg. Ponadto w tej miejscowości na uboczu znajdowały się zabudowania, w których mieszkały trzy rodziny romskie, łącznie dwadzieścia osób. We wczesnym okresie okupacji (data nieustalona) wszyscy zostali rozstrzelani przez funkcjonariuszy Ordnungspolizei z Gorlic, a zabudowania spalono.
W przeddzień Zielonych Świątek 12 czerwca 1943 r. koczujący w lesie pomiędzy Gertrudowem a Wąglinem koło Radomska tabor został otoczony przez niemiecką żandarmerię. Następnie wszystkich znajdujących się tam Romów mężczyzn, kobiety i dzieci w liczbie pięćdziesięciu ośmiu wystrzelano z broni automatycznej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jeden spośród członków taboru ocalał. Józef Kamiński, urodzony 20 marca 1876 r. w Połańcu, ojciec Mikołaj, matka Zuzanna de domo Sadowska, z zawodu robotnik. Podczas II wojny światowej ukrywał się z taborem w radomszczańskich lasach. W dniu egzekucji wyruszył po zaopatrzenie w żywność, dlatego zdołał się uratować z masakry. Z jego zeznań wynika, iż wystrzelanie członków jego rodziny nastąpiło w skutek denuncjacji jego współziomków. Po zakończeniu wojny mieszkał przy ulicy Brackiej 51 w Gorzowie Wielkopolskim.
Również całe Podlasie zostało naznaczone miejscami, w który dokonywały się zbrodnie popełniane na Romach. W lipcu 1942 r. do wsi Sitnik koło Białej Podlaskiej pod konwojem funkcjonariuszy Ordnungspolizei doprowadzono schwytanych w okolicy szesnastu Romów (dziewięciu mężczyzn, cztery kobiety i troje dzieci. Za stodołą, w obejściu Stefana Szyca kobiety i dzieci oddzielono od mężczyzn, których odprowadzono do pobliskiego lasu, gdzie ich rozstrzelano. Następnie niemieccy policjanci wrócili i dokonali egzekucji kobiet i dzieci za stodołą należącą do Stefana Szyca. Zwłoki wszystkich zamordowanych pogrzebali mieszkańcy Sitnika w lesie Bogonica.
Ten katalog zbrodni należy zakończyć szczególną egzekucją. Wiosną lub wczesnym latem 1944 r., liczącą około tysiąca mieszkańców wieś Terło (dzieliła się na dwie części Terło Rustykalne i Terło Szlacheckie), nazwa ukraińska Tepпo, została otoczona przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Następnie rozpoczęło się systematyczne mordowanie Polaków i Romów, którzy się tam ukrywali. Liczba ofiar nie jest znana i tylko bardzo nielicznym udało się ocalić życie
Z wytworzonego przez urząd Kommandeur der Sicherheitspolizei und Sicherheitsdienstes für den Distrikt Krakau materiału aktowego zachowała bardzo znikoma część, w której brak informacji odnoście do sytuacji Romów na terenie działania tej jednostki policyjnej. Natomiast na podstawie kompilacji kwerend w innych zasobach archiwalnych udało się ustalić okoliczności przebiegu prześladowań i eksterminacji romskiej ludności. Z początkiem stycznia 1943 r. w kierownictwie urzędu Kommandeur der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes für den Distrikt Krakau zapadła decyzja o jej podjęciu. Bez wątpienia odbyło się to na osi służbowej pomiędzy szefem KdS Krakau i kierownikiem Oddziału tego Urzędu, tj. Kriminalpolizeistelle (policja kryminalna). Następnie wypracowano właściwe rozwiązania operacyjne i stosowne rozkazy dla poszczególnych zamiejscowych jednostek policyjnych, tj. Grenzpolizeikommissariat Zakopane, Außendienststelle Tarnow, Grenzpolizeikommissariat Neu Sandez (Nowy Sącz), Grenzpolizeikommissariat Jessel (Jasło) i Grenzpolizeikommissariat Sanig (Sanok), do których należało przygotowanie rozwiązań logistycznych i sprawne przeprowadzenie operacji aresztowań. Należy uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie zostały te aresztowania dokonane właśnie na tym terenie. W tym przypadku wszelkie zależności ideologiczne pozostawały w cieniu. Natomiast liczyło się rozwiązanie pragmatyczne, uwarukowane sytuacją na ternie Distrikt Krakau, a mianowicie Podhale, Beskid Wyspowy, Beskid Niski i Bieszczady stanowiły obszar zamieszkały przez liczą grupę osiadłych Romów i to stanowiło główny powód. Akcja represyjna została rozpoczęta po 15 a najprawdopodobniej 17 stycznia 1943 r. Najpierw do działania przystąpiły policyjne jednostki w zachodniej i środkowej części dystryktu, czyli Grenzpolizeikommissariat Zakopane, Außendienststelle Tarnow i Grenzpolizeikommissariat Neu Sandez (Nowy Sącz). Jej trwanie ograniczyło się do trzech lub czterech dni. Po krótkiej przerwie pomiędzy 25 a 30 stycznia 1943 r. ponowiona ona została na wschodzie dystryktu, a prowadziły ją Grenzpolizeikommissariat Jessel (Jasło) i Grenzpolizeikommissariat Sanig (Sanok). Techniczna strona sprawnych aresztowań przypadła lokalnym siłom Ordnungspolizei, które działały pod nadzorem urzędników Kriminalpolizei. Jej wsparcie stanowili w pierwszej części akcji przedstawiciele policji granatowej, a w drugiej ukraińskiej policji pomocniczej oraz w ograniczonym zakresie policji granatowej. Początkowo aresztantów umieszczano w lokalnych więzieniach. Największa liczba aresztowanych siedemdziesięciu czterech, przypadła na Grenzpolizeikommissariat Neu Sandez Nowy Sącz), następna jednostka to Grenzpolizeikommissariat Jessel (Jasło) - trzydziestu trzech, Grenzpolizeikommissariat Sanig (Sanok) - dziewiętnastu, Grenzpolizeikommissariat Zakopane -szesnastu, Außendienststelle Tarnow – pięciu. W osiemnastu przypadkach nie mamy możliwości źródłowych, która z jednostek dokonała aresztowania. Następnie byli kierowani do dwóch więzień zbiorczych w Tarnowie i Krakowie przy ulicy Montelupich, a ostatni etap stanowił KL Auschwitz, do którego przywieziono ich transportami z więzień w Tarnowie i Krakowie 28 stycznia 1943 r. i 16 lutego 1943 r. Pierwszym z transportów liczył tysiąc dziewięciuset dziewięćdziesięciu więźniów (mężczyzn i kobiet), w którym przygniatającą większość stanowili Polacy oraz Polki, którzy znaleźni się tam z różnych przyczyn i nie zawsze była to działalność w konspiracji. Ponadto tym transportem przywieziono też trzech polskich Żydów. W drugim deportowano do KL Auschwitz tysiąc dwieście osiemdziesiąt dwie osoby (mężczyzn i kobiet). Podobnie zdecydowaną większość z nich stanowili Polacy aresztowani w różnych akcjach represyjnych we wschodnich powiatach Małopolski, a ponadto znaczna grupa Żydów deportowanych ze względów rasowych. Również nim przywieziono kilkunastu Ukraińców oraz Łemków. W obydwu tych transportach znalazło się sto sześćdziesięciu pięciu Romów (czterdziestu siedmiu mężczyzn i sto osiemnaście kobiet). W pierwszym transporcie przywieziono ich siedemdziesięciu dziewięciu (szesnastu mężczyzn i sześćdziesiąt dwie kobiety), a w drugim osiemdziesięciu sześciu (trzydziestu jeden mężczyzn i pięćdziesiąt pięć kobiet). Zapewne nie była to pełna liczba romskich więźniów przywiezionych tymi transportami do KL Auschwitz, lecz dotyczy ona tych wszystkich, którzy zostali poświadczeni w zachowanej poobozowej spuściźnie aktowej. Należy zauważyć, że dla znacznie więcej niż połowy w tym przypadku deportowanych nie posiadamy żadnego poświadczenia źródłowego. Ze znajomości procedur stosowanych przy przyjmowaniu i rejestracji nowych więźniów w KL Auschwitz można szacować, iż transportami z 28 stycznia i 16 lutego 1943 r. skierowano do obozu od stu osiemdziesięciu do dwustu romskich więźniów. Opisana akcja represyjna może stanowić cezurę pomiędzy drugą a trzecią fazą masowej zagłady Romów w okresie nazizmu. Po niej rozpoczął się czas Zigeunerfamilienlager na terenie odcinka B.II.e w KL Auschwitz II – Birkenau. Nie oznacz to, iż wcześniej stosowane formy eksterminacji przestały działać. Wręcz przeciwnie były one z żelazną konsekwencją w dalszym ciągu stosowane.
Na zakończenie tej części Raportu należy przywołać jeszcze jeden fakt stanowiący novum w badaniach nad deportacją Romów do KL Stutthof. W obiegu naukowym egzystuje od prawie ćwierćwiecza źródłowy artykuł dotyczący tego zagadnienia, który w świetle pozyskanej obecnie wiedzy, będącej pokłosiem pracy heurystycznej związanej z realizacją rzeczonego Projektu należy poważnie skorygować. Podana w nim liczba romskich więźniów KL Stutthof wymaga znacznego zwiększenia do pięćdziesięciu siedmiu. Autor po prostu nie dotarł do listy transportowej Kommandeur der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes Kauen (Kowno) z 7 września 1944 r., na której figurują dane dwudziestu jeden więźniarek pochodzenia romskiego.