1. Stowarzyszenie Romów w Polsce
    1. Historia i misja
    2. Władze
    3. Romski Instytut Historyczny
    4. The Fight Against Antisemitism in Poland: Monitoring, Intervention, Education
    5. Projekty
    6. Mobilne Centrum Przeciwdziałania Dyskryminacji Romów
    7. Centrum Porad - FIO
    8. Dzielmy się doświadczeniami
    9. Podnoszenie kwalifikacji i zatrudnienie drogą do integracji
    10. Po obu stronach Karpat
    11. Polsko - Słowackie warsztaty
    12. Media o nas
  2. Aktualnie
  3. Romowie
    1. Historia
    2. Tradycja i Kultura
    3. Współczesność
      1. "Cygan ze strachu, Rom z dumy" - Katarzyna Marwicz w rozmowie z Marcinem Kołodziejczykiem, dziennikarzem tygodnika "Polityka", nagrodzonym za tekst o Romach w Rumunii.
      2. Delegacja Centralnej Rady Niemieckich Sinti i Romów oraz Niemieckiego Związku Piłki Nożnej na Węgrzech 26-28.10.2009 - sprawozdanie z pobytu.
      3. Romowie w Polsce
      4. Szczyt Unii Europejskiej w sprawie Romów
      5. Postawy wobec Romów w Polsce, Czechach, na Węgrzech i Słowacji
    4. Artykuły i Raporty
      1. Raporty
      2. Raport "Romowie na rynku pracy" [PDF]
      3. Raport pt. Funkcjonowanie poznawcze dzieci romskich uczęszczających do szkół podstawowych specjalnych i masowych - konteksty społeczne [PDF]
      4. Raport Romowie - Bezrobocie [PDF]
      5. Rzucając wyzwanie przymusowej sterylizacji kobiet romskich w Czechach- źródło ERRC http://www.errc.org/cikk.php?cikk=2228, tłumaczenie Małgorzata Kołaczek
      6. Romowie. Rozprawa o poczuciu wykluczenia- Marian Grzegorz Gerlich, Roman Kwiatkowski
      7. Wykuwanie pamięci. Kilka uwag na temat wystawy ”Zagłada Romów Europejskich oraz Rasizm we Współczesnej Europie” - Joanna Talewicz-Kwiatkowska, Marek Isztok
      8. Mass media jako czynnik wpływający na integrację społeczną Romów – przypadek Polski, Węgier, Słowacji- Joanna Talewicz-Kwiatkowska, Małgorzata Kołaczek
      9. Pomoc dla Romów w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Szanse i zagrożenia
      10. Romowie na rynku pracy – badania i raport
  4. Romski Holokaust
    1. Informacje historyczne
      1. Początek represji antyromskich po dojściu nazistów do władzy w Niemczech
      2. Początek "ostatecznego rozwiązania" kwestii romskiej
      3. Eksterminacja Romów w okresie II wojny światowej w okupowanych krajach Europy
      4. Syndrom Holokaustu
    2. Świadkowie Holokaustu
    3. Relacje świadków
      1. Franz Wirbel
      2. Szmyt Władysław
      3. Edward Paczkowski
      4. Edward Kwiatkowski
      5. Anna Kwiatkowska
      6. Aleksy Kozłowski
      7. Władysława Jaglenicz
      8. Leokadia Jaworska
      9. Elizabeth Guttenberger
      10. Ryszard Głowacki
      11. Helmut Clemens
      12. RELACJE VIDEO
    4. Skany dokumentów
      1. Świadectwa
    5. Dzień pamięci o zagładzie Romów
      1. Kalendarium upamiętniania holokaustu Romów i Sinti przez Stowarzyszenie Romów w Polsce - lata 1993-2012
      2. Międzynarodowy Dzień Pamięci o Zagładzie Romów- PROKLAMACJA
      3. 65 rocznica likwidacji tzw. Zigeunerlager – obrona pamięci dla lepszej przyszłości
      4. Relacja z 65. rocznicy likwidacji tzw. Zigeunerlager [VIDEO]
    6. Spotkania ze świadkiem
      1. Spotkania ze świadkiem
      2. Spotkanie z Edwardem Paczkowskim - relacja [VIDEO] cz.1
      3. Spotkanie z Edwardem Paczkowskim - relacja [VIDEO] cz.2
  5. Edukacja i Kultura
    1. Działalność edukacyjna SRwP
      1. Edukacja
      2. Oferta spotkań edukacyjnych Stowarzyszenia Romów w Polsce
    2. Dialog-Pheniben
    3. Spotkania edukacyjne
    4. Wystawy
      1. Wystawa stała
    5. Publikacje
  6. Video
  7. Galeria
  8. Polecamy
  9. Dialog- Pheniben
  10. Akcja Reinhardt
  11. E-Lekcje
 

Romowie. Rozprawa o poczuciu wykluczenia- Marian Grzegorz Gerlich, Roman Kwiatkowski

Nowe oblicza dyskryminacji i wykluczenia?

U początku pochodzenia świadomości j a leży obecność t y,
a być może nawet obecność ogólniejszego m y.
Dopiero w dialogu, w sporze, w opozycji, a także w dążeniu
do nowej wspólnoty tworzy się świadomość m o j e g o j a,
jako i s t o t y s a m o i s t n e j, odrębnej od drugiego.
Wiem, że ja jestem, bo wiem, że d r u g i jest.

J. Tischner - „Filozofia dramatu”.


Historia Romów w Europie to nade wszystko historia niechęci ze strony społeczeństwa większościowego, historia różnorodnych prześladowań, gettyzacji, pogromów, wreszcie dramatu nazistowskiej próby biologicznej likwidacji. Natomiast dzieje Cyganów/Romów na ziemiach polskich w dobie I Rzeczpospolitej ( Mróz 2001 ), ale także w okresie międzywojnia nie miały tak dramatycznego charakteru.
Przez wieki i dziś szczególnym elementem trudnej romskiej historii są także dzieje różnych form ich wykluczenia. Swoje bolesne odzwierciedlenie proces ten znajduje dziś zwłaszcza w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W Polsce, mimo transformacji ustrojowej, a może właśnie jako efekt wieloaspektowych zmian - w tym zwłaszcza ukształtowania się wolnego rynku - wykluczenie społeczne również zachodzi. W potocznym dyskursie Romów opisywane ono bywa, zgodnie z lapidarną autoprezentacją, w następujący sposób: „Za czasów ojca Cygan był Cygan, a teraz jeszcze gorzej, bo nic nie znaczy”, „Roma szukasz, to w biedzie on jest”, „Cygan dobry, jak białemu z drogi schodzi” . Stawiamy tezę - autorzy tych rozważań, to znaczy Rom i Polak, przekonani o konieczności przezwyciężania wszelkich barier dla realizacji wspólnego dobra - że od kilku lat wśród polskich Romów wyraźnie narasta, wskutek realnej sytuacji w jakiej żyją, ale też wskutek wzrostu świadomości społecznej, wzrostu aspiracji, ale też ambicji i nadziei związanych z budową społeczeństwa demokratycznego, poczucie dyskryminacji, odrzucenia, negacji i wreszcie w szerszej perspektywie społecznego wykluczenia własnej grupy. Skutki tego zjawiska mogą być różne, w jakimś sensie zarówno przewidywalne, jak i nie przewidywalne, zwłaszcza w momencie, gdy nastąpi wzrost populizmu, czy też mobilizacja etniczna oparta na programie roszczeniowym lub wręcz politycznym. Odwołamy się w związku z tym do szczególnego dokumentu politycznego, to znaczy rezolucji Parlamentu Europejskiego. Każda rezolucja w swej istocie – odwołując się do źródłosłowu łacińskiego – zawiera w sobie pewien rodzaj rozwiązania, a nawet zobowiązania do rozwiązania konkretnego problemu. W zasygnalizowanym dokumencie, konkretnie „Rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie europejskiej strategii dotyczącej Romów” z 31 stycznia 2008 roku, przykładowo w pkt. A. wyraźnie stwierdzono iż: „12 do 15 milionów Romów żyjących w Europie, w tym około 10 milionów w Unii Europejskiej, cierpi z powodu dyskryminacji rasowej i w wielu przypadkach jest narażonych na poważną dyskryminację strukturalną, ubóstwo i wykluczenie społeczne, jak również na dyskryminację wielokrotną (ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność i orientację seksualną); mając na uwadze, że większość europejskich Romów została obywatelami Unii Europejskiej po rozszerzeniach w 2004 r. i 2007 r., w związku z czym im i ich rodzinom przysługuje prawo do swobodnego przemieszczania i osiedlania się na terytorium państw członkowskich…” ( Rezolucja 2009: 32). Rezolucja zawiera też apel, aby państwa członkowskie przeciwdziałały łamaniu praw Romów w różnych sferach życia. Stwierdzenia te wskazują więc na obiektywne potwierdzenie trudnego statusu Romów, potrzebę jego zmiany, jak i zobowiązanie do podjęcia odpowiednich działań ratunkowych. Wiele opracowań i dokumentów ustawicznie wskazuje przecież na istnienie różnych determinant, które powodują, że Romowie zamykają się, ale zarazem są zamykani w obrębie własnego świata. Dzieje się tak mimo, że przecież zarazem formalnie są pełnoprawnymi członkami społeczeństw w których żyją. Ta sytuacja jest wyzwaniem i zobowiązaniem wobec społeczeństwa większościowego, i to w każdej przestrzeni, w każdym państwie, w którym Romowie żyją. W tym kontekście przywołajmy jeszcze inny dokument , tym razem rodzimy, zatytułowany: „Narodowa Strategia Integracji Społecznej dla Polski”. Zawiera on program przełamania ugruntowanej bierności społecznej oraz okoliczności i przyczyny wykluczenia społecznego. Autorzy wyraźnie stwierdzają, iż celem pracy nad „Narodową Strategią Integracji Społecznej” jest pomoc w procesie włączania się Polski w realizację drugiego z celów Strategii Lizbońskiej UE stawiającego na modernizację europejskiego modelu socjalnego, inwestowanie w ludzi oraz zwalczanie wykluczenia społecznego. Konkretne działania mają przyczynić się do: dostosowania edukacji i szkolenia do wymogów życia i pracy w społeczeństwie opartym na wiedzy, rozwijania aktywnej polityki zatrudnienia przyczyniającej się do tworzenia większej liczby lepszych miejsc pracy, modernizacji systemu ochrony socjalnej, w tym systemów emerytalnych i ochrony zdrowia, m.in. w celu zapewnienia ich finansowej stabilności oraz odpowiedniej koordynacji z celami polityki edukacyjnej i polityki zatrudnienia, wspierania integracji społecznej, aby uniknąć pojawienia się trwale zmarginalizowanej klasy ludzi niezdolnych do funkcjonowania w społeczeństwie opartym na wiedzy” ( Narodowa Strategia Integracji Społecznej dla Polski 2003:10). W tym kontekście trzeba też zwrócić uwagę na specyficzny problem polskich Romów.

 „Prawa dali, żyć nie dają”

Ważność odczuwanego poczucia wykluczenia skłoniła władze naszego Stowarzyszenia do podjęcia w najbliższym czasie badań na ten temat. Przystępując do tego zadania zdecydowaliśmy, aby były one skoncentrowane na subiektywnym pojmowaniu tej sytuacji przez Romów. Odwołując się do metajęzyka nauki przedmiotem zainteresowań będzie problem, który określany jest terminem „wykluczenie społeczne”. W efekcie na obecnym etapie dokonaliśmy przeglądu naszych doświadczeń; setek rozmów z Romami, ale też doświadczeń gromadzonych przy okazji różnych badań empirycznych, ale też licznych informacji docierających do naszego Stowarzyszenia. Zgromadzony materiał, ale także ustawicznie trwający romski dyskurs potoczny eksponujący to, że Romowie wyraźnie odczuwają poczucie pokrzywdzenia, nietolerancji, niechęci, a zwłaszcza wykluczenia – co powtórzmy, będzie dopiero przedmiotem uprawomocnionych metodologicznie badań naukowych – uświadomił nam potrzebę wstępnej prezentacji tego problemu. Znamienne dla takiego, coraz bardziej powszechnego oglądu rzeczywistości są sformułowania w rodzaju: „ Życia jest, życia nie ma. Myślą, że Cygan z powrotem do lasu pójdzie…”, „Bieda wszędzie, u Cygana największa”, „Cygan dobry, jak śpiewa…”, Dawniej bili i gonili, teraz głodzą” i wreszcie - „Prawa dali, żyć nie dają” .W sensie ogólnym – pomijając wszelkie dylematy i opcje badawcze - nasza wypowiedź ma charakter moralnego wypełnienia zobowiązania wobec polskich Romów; zobowiązania do publicznego wyrażenia narastającego wśród nich bólu, poczucia pokrzywdzenia i traumy. Ten ból jest jeszcze – mimo pewnych incydentów – bezgłośny. Tym bardziej winien być publicznie wyrażony. Każde przecież obiektywne, jak i subiektywne poczucie pokrzywdzenia jest też obiektywnym faktem społecznym. Problem ten zaś jest szczególnie złożony w przypadku Romów. A czymże jest wykluczenie społeczne? Pojmować je należy zarówno w kategoriach stanu jak i procesu, a zatem w pierwszym przypadku chodzi po prostu o brak upodmiotowienia określonej zbiorowości, a w drugim przypadku to równocześnie, i zarazem, rodzaj zjawiska mającego swoją ciągłość i zmianę. Jest to zjawisko charakteryzujące się w określonej perspektywie czasowej brakiem lub ograniczoną partycypacją dostępu przez ową zbiorowość do dóbr gospodarczych, społecznych, kulturowych , etc. Istotne znaczenie ma w tym kontekście zwrócenie uwagi na przyczyny braku zdolności do partycypowania w owym dostępie do tych zasobów i jednoczesnym braku aktywności społecznej. Nie wchodząc w szczegóły i zarazem swoiście modyfikując znane propozycje analityczne należy stwierdzić, także właśnie w kontekście interesującej nas grupy, że problem wykluczenia Romów cechuje, tak jak dawniej, tak i współcześnie ( mimo istotnych zmian ) brak szerszego upodmiotowienia, brak dostępu do władzy, a zatem brak posiadania jakichkolwiek ich instrumentów, czyli w efekcie niemożliwość realizowania, a nawet podejmowania jakichkolwiek znaczących decyzji. Aspekt wykluczenia wyraża się wyraźnie również w nikłym standardzie materialnym, w wyraźnie zredukowanej własnej atrakcyjności na rynku pracy. To także wyraźna ograniczoność, a niekiedy nawet absencja możliwości wyboru, swoista asymetria między prawami i obowiązkami. Wykluczenie wiąże się zatem z niepodejmowaniem decyzji związanych z przekroczeniem granicy między sferą własną, sferą nieaktywności, a sfera aktywności. W przypadku Romów – których subiektywny ogląd takiej sytuacji będziemy prezentować, a nie komentować – sytuacja ta zawiera cechy typowe, jak i znamienne zwłaszcza dla tej grupy.

Romowie – grupa etniczna czy …?

W kręgu naszych zainteresowań pozostaje nie jakaś bliżej nieokreślona kategoria społeczna naznaczona piętnem marginalizacji i wykluczenia, ale konkretna grupa etniczna, czyli polscy Romowie. A w szerokim rozumieniu - Romowie całej Europy. Stawiamy tezę, że w postawie mieszkańców Starego Kontynentu przejawia się wobec Romów nie tylko swoisty europocentryzm. Nade wszystko tkwi w tej postawie znamienny rodzaj minimalizowania cech kulturowych i etnicznych Romów, i równoczesne eksponowanie określonej kategorii cech umożliwiających ich pojmowanie i definiowanie przede wszystkim jako grupy społecznej. Dodajmy, świadomie lub nieświadomie borykającej się z wieloma problemami i zarazem naruszającej obowiązujące normy społeczeństwa większościowego. Nie dość tego, jeśli nawet uwaga nie-Romów jest skoncentrowana na aspekcie kulturowo-etnicznym, to zdaje się on być pojmowany stereotypowo i w konsekwencji prezentowane są jedynie te dobra, treści, czy zachowania kulturowe, które nie tylko pozostają w ostrej opozycji do kultury grupy dominującej, ale są uznawane jako niezrozumiałe, gorsze, nieuzasadnione, destabilizujące wspólną przestrzeń relacji, a nadto wręcz tajemnicze, a więc groźne. Tym samym – nie tylko w społeczeństwie feudalnym Romowie byli postrzegani jako grupa w określony sposób destabilizująca panujący system i ład społeczny. W efekcie naznaczeni takim stygmatem mogli być objęci ustawami antycygańskimi. Natomiast współczesny ogląd potoczny Romów – zwłaszcza wśród części administracji - zdaje się być również formułowany na bazie stereotypu, wizerunku nasyconego głównie treściami negatywnymi. Natomiast w odniesieniu do sfery politycznej, co ilustrują dokumenty i pragmatyka różnego rodzaju działań podejmowanych wobec Romów - stawiamy tezę, że unosi się nad nią swoiste widmo niekiedy powodujące ich pojmowanie zarówno w skali całego Starego Kontynentu, jak i poszczególnych jego krajów, bardziej jako grupy z określonymi problemami społecznymi; grupę zmarginalizowaną, częściowo podlegającą patologizacji, a nie grupę etniczną, z określoną tożsamością, tradycją, systemem aksjo-normatywnym, obyczajami, językiem, Stąd rodzi się retoryka postrzegania tej grupy w kategoriach „cygańskiego problemu”. Zdanie przedstawicieli administracji w rodzaju: „Jak się obrócisz, z Cyganami tylko problem. Żądają, żądają, a sami nic nie robią” wskazuje nie tylko na brak kompetencji, ale także werbalne potwierdzenie panującego stanu niechęci. Nie dość tego jest swoistą petryfikacją wykluczenia Romów ze społeczeństwa większościowego. Dodajmy tylko, że to nie wina tych pracowników, to jest efekt braku kształcenia w sprawach romskich. Powinno być one organizowane przez specjalistów, a nie zadekretowanych przez określone urzędy, „znawców”.

Vox populi – czyli „Romów trzeba słuchać ….”.

W przyjętej konwencji naszej wypowiedzi rezygnujemy z jakichkolwiek odniesień do dyskursu naukowego. Z całą jednak pewnością subiektywny aspekt pojmowania rzeczywistości w naukach społecznych jest nam bliski; są nam bliskie badania jakościowe. Odwołujemy się zatem do naszych doświadczeń w rozmowach z Romami. Ileż to razy pojawia się wówczas zachęta do wysłuchania ich racji. Jest to oczywiście postawa uniwersalna, ale w odniesieniu do dawnych wędrowców i ich potomków ma swój szczególny sens. Dlaczego? Bo mimo wielowiekowego współżycia nadal o sobie mało wiemy, nie potrafimy przekroczyć granic własnych światów. Pojawia się tu również aspekt moralny i pragmatyczny, oczywiście ze strony społeczeństwa większościowego. Muszą być podjęte działania służące ludowi, naznaczonego cierpieniem. Odwołajmy się do naszych indywidualnych wspomnień, notacji ale też zawartości archiwum Stowarzyszenia. Wiosną 1996 roku. Prowadziliśmy wówczas badania etnologiczne i socjologiczne wśród Romów. Dotarliśmy też na Podhale. A pewnego dnia znaleźliśmy się w Zakopanem. W czasie jednego ze spotkań, przy tęsknej melodii żałośnie gających skrzypiec, sędziwy gospodarz pełen emocji dowodził, iż wokół wzrasta dziwne publiczne zainteresowanie Romami. Dziwne, bo zewsząd słychać różnego rodzaju, pełne rzekomej kompetencji wypowiedzi na ich temat. I pełen zdenerwowania dodawał, że jednak nikt nie słucha samych zainteresowanych, nie stara się zrozumieć ich sposobu pojmowania rzeczywistości. Tak oto nastąpiło przypadkowe odwołanie nie tylko do tzw. współczynnika humanistycznego Floriana Znanieckiego, ale szerzej nawet do myśli starożytnych. Jakże więc znaczące były jego słowa: „Nie ważne, co kto tam wie…Trzeba żeby Cygana posłuchać, bo on wie najlepiej jakie jego życie, sami widzi, jak jest”.

Postulaty i „profetyzm” romskich liderów.

Pójdźmy śladem tej postawy i owego postulatu, lecz odwołajmy się do znaczących liderów romskich, i to z różnych krajów europejskich, ale opisujących głównie sytuację w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Okazuje się, że ci działacze już początkiem drugiej połowy lat 90-tych XX wieku domagali się „wsłuchiwania się” w potoczne widzenie świata przez Romów. Ale wyrażali też obawy, a nawet swoiście snuli profetyczne wizje, iż w krajach Europy Środkowo-Wschodniej mogą pogłębić się procesy spychania Romów na pozycje politycznie, gospodarczo, społecznie i kulturowo peryferyjne. I tak przykładowo współautor tych rozważań , lider największej polskiej, romskiej organizacji w czasie spotkania z poetą, tłumaczem i cyganologiem Jerzym Ficowskim - w Gorzowie Wielkopolskim w sierpniu 1996 roku - apelował, iż najistotniejsze jest wsłuchanie się w sposób pojmowania i artykułowania świata przez samych Romów; dalej zaś domagał się, aby nazywać ich zgodnie z nazwa własną, a więc „Romami”, a nie „Cyganami”. Wzrok zasłużonego badacza Romów wyrażał zaskoczenie, ale też narastające zaciekawienie. Romski lider mówił dalej, że jest nadzieja, ale trzeba też wszystko uczynić by Romowie mogli się rozwijać, być równoprawnymi uczestnikami życia. Dodał, że jeśli to nie nastąpi Romowie zostaną zepchnięci na margines życia. Inny przykład. Zurych, późna wiosna 1997 roku; miłe spotkanie w domu dr. Jana Cibuli, Roma rodem ze Słowacji, podówczas już mieszkańca Szwajcarii, który w 1978 roku w Genewie, w czasie II Kongresu Międzynarodowej Unii Romów ( International Romani Union ) został jej przewodniczącym. Z wielkim bólem mówił nam o przymusowej sterylizacji kobiet romskich. Odwoływał się też do wielu sytuacji, którymi pragnął zilustrować, iż wszelkie programy kierowane do Romów mają sens tylko po wcześniejszym poznaniu stanowiska samych zainteresowanych. Szczególne znaczenie nadawał również subiektywnemu pojmowaniu rzeczywistości. Zaznaczał, że bez tego nie-Romowie poznają tylko to, co zewnętrzne, pozorne, i w efekcie niezrozumiałe. Wskazywał też na szczególną – jak to określał „ponadpartyjną” – niechęć „wsłuchiwania” się Europejczyków w odczuwane przez Romów problemy. Dowodził, że bez wzajemnego dialogu sytuacja Romów nie ulegnie zmianie. Wyrażał obawę, że mogą pozostać w swoim „zamkniętym świecie”. Obawiał się, że ich sytuacja będzie szczególnie zła w krajach postkomunistycznych. Inny przykład. Pełen pasji i często autor nader oryginalnych pomysłów Vania de Gila-Kochanowski mieszkający w Paryżu w czasie krakowskiego spotkania w 1997 roku przekonywał nas, iż rozwiązanie romskich problemów jest swoistym imperatywem moralnym współczesnych Europejczyków. Z pasją mówił, że drugiego człowieka pozna się tylko wtedy, kiedy z nim rozmawiasz, kiedy go słuchasz. Ale apelował też aby nawoływać decydentów do tego by zawsze wsłuchiwali się w bolączki Romów. Również z tego powodu, że romska bieda uwłacza godności współczesnego świata i może być zarzewiem konfliktu. Inna sytuacja, inna postać. Początek lata 1998 roku, Heidelberg i spotkanie z Romani Rose. To niekwestionowany autorytet i zręczny polityk, nie tylko w skali europejskiej. Od wielu lat przewodniczący  niemieckich Romów i Sinti, ale też szef Dokumentations- und Kulturzentrum Deutscher Sinti und Roma z siedzibą we wspomnianym Heidelbergu. W czasie rozmowy z wielką rozwagą analizuje sytuację Romów w Europie. Odkrywa część własnych doświadczeń. Przede wszystkim wskazuje na potrzebę rozwoju edukacji i likwidowania wszelkich znamion wykluczenia. Mówi o konieczności wspólnego działania wszystkich romskich organizacji, zwraca szczególną uwagę na potrzebę ustawicznego dialogu Romów z władzami poszczególnych krajów, także z władzami regionalnymi i lokalnymi. Zarazem jednak podkreśla, że to decydenci powinni się wsłuchiwać w głos Romów. Z pewną obawą patrzył wtedy na sytuację Romów w krajach postkomunistycznych, choć tego precyzyjnie nie werbalizował. A teraz przywołajmy spotkanie z rumuńskim liderem romskim Florinem Cioabą z Sibiu - „Królem Wszystkich Romów”, który w 1998 roku mówił do nas o obowiązku słuchania przez władzę tego, co mówią sami Romowie, słuchania i wspólnego rozwiązywania problemów. Pełen radykalizmu, ale też kompetentnej oceny rzeczywistości tłumaczył, iż każdy lud, zwłaszcza Romowie świat pojmują w typowy dla własnej tradycji sposób. Kategorycznie wskazywał na różne miejsca w Europie, gdzie sytuacja materialna Romów jest bardzo zła. Przestrzegał przed możliwością romskich buntów. Wskazywał nawet na potencjalną ponadpaństwową mobilizację etniczną wszystkich Romów, którzy w ten sposób zaczną walczyć o poprawę swojego losu. Ów radykalizm jest też coraz bardziej widoczny u części europejskich romskich liderów od początku naszego stulecia. Wskazują właśnie na potrzebę „słuchania” Romów, prowadzenia dialogu, ale też na pogłębiające się wykluczenie społeczne. I tak przykładowo Ladislav Fizik wiosną 2004 roku mówił do nas, w jednym z urokliwych miasteczek słowackich, iż władze tego kraju muszą zrozumieć, „wsłuchać się w głos samych Romów”, bo jeśli to nie nastąpi, pojawi się trudny do rozwiązania w skali całej europy tzw. kryzys romski, będzie jeszcze gorzej niż w Słowacji. Ten niekwestionowany lider, przywódca, jak to niektórzy określają tzw. powstania Romów w Słowacji, kilkanaście dni przed tymi protestami ( w połowie lutego 2004 roku ) jako Przewodniczący tzw. Parlamentu Romów (Parlament Romov na Slovensku) zapowiadał, że może dojść do wybuchu społecznego Romów. Jego wypowiedzi były przejawem etnicznej mobilizacji, ale zarazem politycznym ostrzeżeniem wobec władz. W jednym z wywiadów mówił o Romach żyjących w Słowacji: ”Żyją w zaklętego kręgu ubóstwa i uzależnienia i nie są w stanie zmienić ich status za pomocą środków dostępnych dla reszty ludności” ( Dragu 27.2.2004).A teraz lipcowe spotkanie w 2005 roku z lokalnym liderem romskim z Ziemi Wileńskiej, proszącym o zachowanie anonimowości. To znany działacz, romski wójt, czyli wedle lokalnych określeń „Baron”. W Ejszyszkach, tuż przy granicy litewsko-białoruskiej, chodząc po lokalnym cmentarzu tłumaczył, iż Romom źle się żyje. Są coraz biedniejsi, żyją w strasznych warunkach. Podważał kompetencje i dobre intencje decydentów: „Władza może chce nawet pomagać, ale robi to, bo tak trzeba w demokracji. Europy się boi…”. Mówił, że dziś działa ona wedle zasady: „Cyganom najlepiej dać coś do jedzenia i szybko uciekać, żeby nie słyszeć co mówią”. Przestrzegał, iż ci, którym przez wieki nakazuje się milczeć mogą nagle zacząć krzyczeć. Przeglądając dziś tę notację rodzi się skojarzenie z pewnym innym znaczącym liderem romskim z południowej Europy,  który przed kilku  laty przestrzegał Europę, iż może nadejść taki moment, kiedy „Romowie ruszą na Brukselę”. A z kolei Dragoljub  Ackovic, Rom z Serbii, znający tragiczny los  prześladowań Romów na Bałkanach,  w czasie naszego spotkania w Oświęcimiu w 1999 roku nade wszystko mówił o potrzebie systemowych rozwiązań wobec europejskich Romów. Wyrażał obawę aby nie byli obiektem nienawiści. Istotę programu widział w konieczności stworzenia Romom równoprawnych szans rozwoju
Można przywołać i inne przykłady. Tkwi w nich często silne nawoływanie liderów do „wczuwania” się w to, co mówią sami Romowie i uporczywe wskazywanie na różne formy wykluczania/

Między nadzieją i snem o równości….

Mówiąc o narastającym od lat poczuciu wykluczenia trzeba wyraźnie zwrócić uwagę, iż pojawia się ono tym bardziej, im większe były nadzieje związane z procesem transformacji ustrojowej. A przecież początek transformacji ustrojowej zarówno w realiach polskich, jak i szerzej całej postkomunistycznej Europy Środkowo-Wschodniej był szczególnym okresem, swoistym „momentem przejścia” między upadkiem starego niechcianego, ale znanego porządku, a oczekiwanym, ale nieznanym – nowym. Wszyscy przeżywali ten czas, a potem trudny okres budowy nowej rzeczywistości na miarę swoich kompetencji, doświadczeń, przeżyć i oczekiwań. Dla wszystkich „Jesień Ludów” rodziła nadzieję na lepsze jutro. Podobnie było wśród Romów, także Romów mieszkających w Polsce. Witali nową rzeczywistość ze szczególną nadzieją, bo niewątpliwym elementem potocznego pojmowania świata było przekonanie, że „od zawsze” są kimś gorszym. Dychotomiczny wizerunek świata społecznego bazował nie tylko na jego etnicznym podziale: „my,” czyli Cyganie/Romowie – „wy”- „gadziowie”. Dodatkowo bowiem kategoria „my” była opatrzona stygmatem odrzucenia, podporządkowania, a kategoria „wy” stygmatem dominacji. Często owa odmienność była rozumiana jako relacja między „ofiarami” i nie-Romami, czyli sprawcami wszelkich nieszczęść. Zresztą Romowie na przestrzeni wieków musieli wytworzyć i wytworzyli określone formy mediacji z nie-swoimi, wytworzyli swoiste struktury mediacyjne. Wytworzyli własne formy aktywności, w tym także formy aktywności zawodowej wskazujące na niezwykłą zaradność w świecie, który nie był wobec nich przychylny. Rok 1989 to był początek nadziei. Jak ją rozumieć? Na gruncie chrześcijańskim wiara, nadzieja i miłość to tzw. cnoty teologalne, swoiste boskie dary. I choć każda z nich ma też  różne odniesienia kulturowe i aksjologiczne, to niewątpliwie Romów dobrotliwy Bóg nader sowicie obsypał darem nadziei. Zarazem jednak „Nadzieja chlebem biednego,” jak powiada Zbigniew Herbert., ale to nie ta perspektywa. U Romów jest to raczej  perspektywa przetrwania ale też ustawicznego optymizmu, na przekór wszelkim przeciwnościom życia. Nadzieja często łączy się z marzeniami, z promiennymi wizjami przyszłości. Owa przyszłość zaś to nie tylko zniesienie barier, ale osiągniecie pożądanego stanu równości, szczęśliwości, wolności. To ma sens uniwersalny. To nie tylko romscy liderzy, to wszyscy Romowie śnili u progu transformacji o czasach równości. I ta nadzieja przy nich pozostaje. Jak u Martina L. Kinga kiedy to 29 sierpnia 1963 roku u podnóża mauzoleum Lincolna mówił: " Miałem sen, że pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii synowie niewolników i synowie właścicieli niewolników usiądą razem przy braterskim stole! Miałem sen, że pewnego dnia nawet stan Missisipi, stan trawiony obecnie bezprawiem i uciskiem, przemieni się w oazę wolności i sprawiedliwości!(…). Gdy pozwolimy zapanować wolności, gdy pozwolimy jej zapanować w każdej wsi i w każdym osiedlu, w każdym stanie i w każdym mieście, nadejdzie dzień, w którym wszyscy przez Boga stworzeni - biali i czarni, żydzi, protestanci i katolicy - będą mogli podać sobie ręce i zaśpiewać starą murzyńską pieśń: Wreszcie wolny! Wreszcie wolny! Dzięki ci, Boże Wszechmogący, jestem wreszcie wolny!". O realnej możliwości takiego rozwoju sytuacji i harmonijnego, bezkonfliktowego awansu własnej grupy marzą również Romowie; nie tylko w Polsce. To jest jedyna droga, droga, z której zboczyć nie można.

„Gorzej z nami teraz….”.

W każdej stosunkowo niewielkiej grupie etnicznej, dodatkowo żyjącej w znacznym rozproszeniu, wydarzenia, zjawiska i procesy, które są dla niej negatywne, rozchodzą się niezwykle szybko. Niezależnie którą z trzech wielkości dotyczących liczebności Romów w Polsce przyjmiemy to znaczy z Narodowego Spisu Powszechnego z 2002 roku - 12 855 osób, danych własnych administracji - 20. 750 osób, czy naszych danych szacunkowych wskazujących na około 30 tysięcy osób jest to zawsze grupa wobec wielkości społeczeństwa większościowego – nadal niewielka. W interesującym nas przypadku trzeba stwierdzić, iż przekaz wiadomości dotyczący negatywnych zjawisk, którym poddana jest własna grupa następuje szybko i nie tylko ze względu na współczesne środki komunikacji społecznej, ale również ze względu na swoisty nakaz wzajemnego informowania motywowany nie tylko względami bezpieczeństwa, ale obyczajem. „Trzeba wiedzieć co się komu stało, żeby pomóc”. Przekaz dotyczy nie tylko różnego rodzaju wystąpień antycygańskich, ale też różnego rodzaju decyzji administracyjnych godzących w romskie interesy. Znaczenie istotne mają też przejawy podważania czy nie respektowania przez władze romskiej tożsamości, tradycji, głównie romanipenu czy tak fundamentalnych decyzji Śero Roma. Proces też można niestety zilustrować setkami przykładów. Status, w którym Romowie żyją i swoiście opisują w dyskursie potocznym odpowiada socjologicznemu pojmowaniu wykluczenia. Idąc tropem badaczy można powiedzieć, że wykluczeniu odpowiada czy raczej wykluczenie charakteryzuje pewien rodzaj odczuć i pewien rodzaj wiedzy, ale też postaw. Wskazać więc należy na: zjawisko deprywacji, ustawicznego zagrożenia, odczucia frustracji, alienacji, poczucia niespełnionej biografii, fatalizm, poczucie traumy przed przyszłością, pesymizm w jej pojmowaniu, a nawet apatia. Rozmowy z Romami, kiedy odtwarzają własną indywidualną biografię, ale także kiedy charakteryzują – i to zgodnie z funkcjonującą opcją – wizerunek własnej grupy i jej społecznego położenia owe zasygnalizowane odczucia wyraźnie się ujawniają. Zauważmy więc, że typowe zbiorowości podlegające wykluczeniu to takie, „które żyją w niekorzystnych warunkach ekonomicznych (ubóstwo materialne), zostają dotknięte niekorzystnymi procesami społecznymi, wynikającymi z masowych i dynamicznych zmian rozwojowych, np. dezindustrializacji, kryzysów, gwałtownego upadku branż czy regionów, nie zostały wyposażone w kapitał życiowy umożliwiający im: normalną pozycję społeczną, odpowiedni poziom kwalifikacji, wejście na rynek pracy lub założenie rodziny, co dodatkowo utrudnia dostosowywanie się do zmieniających się warunków społecznych i ekonomicznych, nie posiadają dostępu do odpowiednich instytucji pozwalających na wyposażenie w kapitał życiowy, jego rozwój i pomnażanie, co ma miejsce w wyniku niedorozwoju tych instytucji spowodowanego brakiem priorytetów, brakiem środków publicznych, niską efektywnością funkcjonowania, doświadczają przejawów dyskryminacji, zarówno wskutek niedorozwoju właściwego ustawodawstwa, jak i kulturowych uprzedzeń oraz stereotypów, posiadają cechy utrudniające im korzystanie z powszechnych zasobów społecznych ze względu na zaistnienie: niesprawności, uzależnienia, długotrwałej choroby albo innych cech indywidualnych, są przedmiotem niszczącego działania innych osób, np.: przemocy, szantażu, indoktrynacji” (Narodowa Strategia Integracji Społecznej dla Polski 2003:21).

Wykluczeni? I co dalej?

Stawiamy tezę, że Romowie coraz intensywniej odczuwają swoje wykluczenie. Nie odnosimy się do opisu tego zjawiska, jego specyfiki w społecznościach, w których ono występuje. Te fakty są znane i na bieżąco rozpoznawane. Są przedmiotem działań administracji w sferze zarówno całej Europy, jak i naszego kraju. Ale pozostaje też – nas interesujące - subiektywne i narastające, coraz wyraźniej werbalizowane, odczucie odrzucenia, dyskryminacji i właśnie wykluczenia. Trudno określić, czy zdanie „dziś Rom nic nie znaczy” jest bardziej wyrazem bólu, rozpaczy czy pozbawionym nadziei stwierdzeniem faktu. A może jest zapowiedzią buntu i nadchodzącej mobilizacji etnicznej? Długotrwały stan wykluczenia poza rozpoznanymi przez naukę konsekwencjami w realiach współczesnego świata może jednak wywołać wręcz niewyobrażalne, negatywne skutki. Zarówno dla danej zbiorowości, jak i ogółu społeczeństwa. Stawiamy tezę, że Romowie, także część Romów mieszkających w naszym kraju, który jest dla nich Ojczyzną, wielowiekową przestrzenia bytowania, odczuwają coraz bardziej swoją peryferyjną pozycję społeczną, a także wręcz narastające wykluczenie. Dodajmy, wykluczenie dostrzegane i odczuwane w wielu sferach życia. Tracą nadzieję, która była tak silna na progu transformacji ustrojowej. Sami mówią o sobie, że „twardo chodzą po ziemi i nie dadzą się zwieść obietnicom, kłamliwym i złudnym. Optymizm i nadzieja są treścią ich życia i kultury, ale nadzieja rozumiana jak w wierszu Czesława Miłosza, kiedy pisał:
Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie….

Charakterystyczny romski pogląd wyraża lapidarna opinia „Cyganie nie cyganią to nas oni cyganią”. Jest to ocena adresowana do administracji państwowej różnych szczebli, do administracji samorządowej. Romowie chcą żyć w swoim świecie, wśród swoich, w swoich romskich wspólnotach. To jest dla nich ważne. Ale zarazem nie chcą, aby ich społeczności i przestrzenie, które zajmują były przez innych stygmatyzowane negatywnie. Nie określamy zakresu statystycznego tego zjawiska – co będzie przedmiotem zasygnalizowanych badań naukowych – ale wskazujemy na jego istnienie. Stawiamy tezę, iż Romowie czują się w naszej rzeczywistości coraz bardzie wykluczeni, czują, że postrzega się ich w kategoriach „obcego”, „obcego” nastręczającego ustawiczne problemy, „obcego” niechcianego i niepożądanego. Jeśli proces ten będzie postępował, mogą nastąpić zjawisko patologizacji, może pojawić się swoista „podklasa”, pojawić się może kultura ubóstwa, przestrzenie biedy, w których będzie panowała apatia, roszczeniowość, a w przypadku pojawienia się populistycznych działaczy niekontrolowane społeczne wybuchy. Wybuchy, które mając podłoże ekonomiczne mogą nabrać charakteru konfliktów etnicznych. Mogą się też pojawić różne formy mobilizacji etnicznej. Jak długo można żyć w realiach wykluczenia? Oby nie była to cisza przed burzą. Trudno omawiane zjawisko poczucia wykluczenia konsekwentnie ujmować w kategoriach chronologicznego następstwa pewnych reakcji. Wydaje się jednak, że warto iść tą drogą i ukazać w jaki sposób, po czasie nadziei i marzeń, które wybuchły wraz z nastaniem III Rzeczpospolitej, stopniowo rodziła się trauma, poczucie marginalizacji, a wreszcie wykluczenia. Temu wszystkiemu trzeba zapobiec. Do polskich Romów docierają przecież informacje radykalnych liderów romskich, którzy zapowiadają, że w przypadku dalszych niekorzystnych procesów „wszyscy Romowie ruszą na Brukselę”.

„Zabij Cygana”, czyli ksenofobia w graffiti zaklęta.

Wraz z budową w Polsce społeczeństwa demokratycznego ujawniły się jednak również zjawiska ksenofobii. Niektóre z nich swoje odzwierciedlenie znalazły na murach, w postaci złowieszczych napisów – tzw. murariów, także graffiti. Pojawiały się na ścianach, murach, płotach. Wyrażały jednoznacznie niechętny stosunek do Romów. Głosiły pełne nienawiści hasła: „Bij Cygana”, „Cygany won stąd”, „Cyganie polskie murzyny”. Ale pojawiały się też napisy: „Cyganie do gazu, „Zabij czarnego”. Jednocześnie pojawiły się incydentalnie różnego rodzaju wystąpienie skrajnie nacjonalistycznych, bardziej hałaśliwych niż dysponujących realnym poparciem społecznym grup, które wykrzykiwały lub kolportowały hasła antycygańskie. To rodziło strach i poczucie negowania i wykluczania. „Idziesz – wspomina Romka z Górnego Śląska – i widzisz co napisane. O kim to było o Romach co tu mieszkają (…) Strach oj strach z tego o dzieci, o wszystko…”.
Zajścia antycygańskie czy konflikt etniczny?
Wzrost poczucia ksenofobii i dyskryminacji uległy natomiast wyraźnemu spotęgowaniu wraz z różnymi lokalnymi. Wywołały strach. Nie dość tego przecież wszelkie przypadki działań podejmowane przeciwko grupie mniejszościowej przez przedstawicieli grupy większościowej, nawet przez jej znikomą część, i to nawet incydentalne, są zawsze pojmowane w kategoriach konfliktu etnicznego. Dlatego też można przyjąć, że transformacja ustrojowa rodziła przekonanie, że wszelkie formy działań antycygańskich nie będą już w nowej rzeczywistości podejmowane, a stało się inaczej. Zasygnalizowane zjawiska ksenofobii ulegały stopniowo wzmocnieniu wraz z różnego rodzaju, nawet drobnymi, lokalnymi, ale jednak występującymi przypadkami fizycznych represji wobec Romów. Pobicia młodych ludzi na dyskotece, wybijanie szyb, dewastowanie samochodów, zastraszanie kobiet w sklepach rodziło strach i poczucie zagrożenia. Owa postawa uległa wzmocnieniu wraz z tzw. wypadkami w Mławie w dniach 26 do 27 czerwca 1991 roku. Wskutek wypadku samochodowego spowodowanego przez młodego Roma nastąpił wybuch agresji wśród części ludności miasta skierowany wobec jego ziomkom. Grupy mławian przed dwa dni niszczyły romskie mienie, napadały na romskie domy. Obiektem agresji było około 300 Romów. Mimo intensywnych działań administracji państwowej i ukarania sprawców wypadki były szeroko komentowane przez Romów potęgując poczucie zagrożenie Romowie są zgorszeni kiedy spotykają się z pojmowaniem zajść w Mławie jako wystąpień chuligańskich, Dla pokrzywdzonych jest to przejaw etnicznej nienawiści Polaków, stąd też odpowiada im medialne określenie tych wydarzeń jako „pogromu”. Ale tego typu określenie nie jest jednak właściwie. Uwzględniając całokształt sytuacji należy zwrócić uwagę, iż owe wydarzenia były też swoistym, choć skierowanym wobec konkretnej mniejszości etnicznej, konfliktem społecznym ( A.. Giza-Poleszczuk, J. Poleszczuk 1992). Wydarzenia mławskie urosły do rangi symbolu bo wybuchły 10 lat po wypadkach antycygańskich w Koninie dnia 9 września 1981 roku, kiedy obiektem ataku było 16 rodzin i około 70 Romów oraz wystąpień wypadków w Oświęcimiu w dniach 21- 22 października 1981 roku, kiedy obiektem prześladowań było 137 Romów, z których większości dano tzw. wilcze bilety i musieli opuścić swoją Polskę.
„Cygan nie strachliwy no uważać musi…”
W rozmowach z romskimi przyjaciółmi często następuje odwołanie do indywidualnych i zbiorowych doświadczeń wskazujących na ustawiczny brak poczucia bezpieczeństwa. Wyraźnie podkreślają, iż potencjalnie są narażeni na różnego rodzaju niebezpieczeństwa. W efekcie przestrzeń społeczna podlega swoistej delimitacji na przestrzeń realnego życia codziennego, w miarę bezpieczną i świat poza tym obszarem, a zatem realnie nieznany i groźny. Ale nawet w obrębie przestrzeni codziennej egzystencji są miejsca, które w ich rozumieniu przynależą do nie-Romów. Uważa się, że sposób aktywności i swobodnego poruszania się Romów musi w konsekwencji ustawicznie uwzględniać różne niechęci wobec nich. Wedle potocznego rozumienia nie jest to typowe dla ogółu społeczeństwa, ale pewnych jego odłamów. Natomiast gorszące i niezrozumiałe jest dla Romów przyzwolenie większości na postawy antycygańskie. Wskazują też, iż są obszary – które tu nie przywołujemy – cechujące się szczególną niechęcią wobec Romów. Znajduje to odzwierciedlenie w etnopaulizamach typu – „Czarni”.
Izolacjonizm i koncentracja życia do wewnątrz.
Zasygnalizowany brak poczucia bezpieczeństwa, ale także niespełnione nadzieje związane z medialnie prezentowanym rozwojem procesów demokratyzacji życia spowodowały, iż Romowie często wskazują na osamotnienie własnej grupy w przestrzeni społecznej. Świat zewnętrzny jawi się w efekcie jako niezrozumiały, groźny, swoiście zamknięty. Skazywanie Romów na izolację wywołuje jednocześnie tak wyraźnie podnoszoną konieczność własnego izolowania się od „obcych”. Podkreśla się też niezbędność tworzenia swoistych barier, ale też określonych, zgodnych z własnymi interesami, reguł mediacji z reprezentantami świata zewnętrznego. Dzięki temu mogą żyć w kokonie bezpiecznego, własnego, oswojonego świata. Romowie mówią: „Trzeba żyć w swoim, a oni nic do tego nie mają. Nasze życie dla nas jest”. Zarazem jednak ujawnia się też świadomość, że efektem owego izolowania - koniecznego i uzasadnionego względami bezpieczeństwa, jak i chęcią ochrony własnej kultury - jest absencja w życiu społecznym i oczywiste ograniczanie swoich szans. Owe działania powodują, iż Romowie artykułują też kwestie peryferyjności własnego położenia społecznego. Znamiennym przejawem tej postawy jest też kategoryczna koncentracja życia do wewnątrz, do realiów własnej społeczności, konkretnej struktury społecznej uformowanej na bazie romskiej tradycji.

„Cygan pracy nie dostanie…”

W tym przypadku pojawiają się dwa pozostające w swoistym układzie komplementarnym aspekty problemu. Po pierwsze więc eksponuje się niedostępność Romów do rynku pracy ( Mróz 2006), ale zarazem też świadome tworzenie przez społeczeństwo większościowe różnego rodzaju ograniczeń i barier. Wskazuje się tu również na motywacje etniczne, na niechęć do Romów utrudniającą wszelką aktywność zawodową w świecie zawłaszczonym „i rządzonym przez gadziów”. Romowie dowodzą: „Na pewno 99%, a nawet więcej, naszych ludzi nigdzie żadnej pracy nie ma. Bo dla Cygana roboty nie dadzą…”. W dyskursie potocznym pojawia się nawet podejrzenie, iż Romowie są świadomie i celowo separowani od rynku pracy; świadomie spychani na pozycje ekonomicznie peryferyjne. Jest to pojmowane w kategoriach wykluczenia społecznego, wywołanego jednak czynnikiem niechęci etnicznej. Drugi aspekt problemu dotyczy romskich form zaradności, a zatem konkretyzując podejmowania różnych prac zwłaszcza związanych z handlem, które stanową podstawę utrzymania i pozyskiwania środków finansowych. W tym kontekście wyraźnie podkreśla się brak przychylności, a nawet tworzenie przez struktury państwowe różnego rodzaju barier utrudniających formalno-prawną legalizację podejmowanych przedsięwzięć zarobkowych. Jakże charakterystyczna jest w związku z tym opinia o własnej grupie: „My od wieków pracowali, no zawsze, bo żyć trzeba. Zawsze robota koło Cygana jest. Szuka i znajduje. Dadzą nam zgodę na to, no to lepiej będzie, a nie takie tam robienie jak teraz (…).Cygan pracy nie dostanie, każdy to wie to i swoje robić musi”.
„Bieda, oj bieda wszędzie u Cyganów”.
Często w rozmowach z Romami pojawia się – pomijając tu wszelkie naukowe spory nad relacjami między biedą i wykluczeniem - problem „cygańskiej biedy”. Dominujące zdaje się też postrzeganie własnej grupy właśnie poprzez narastające współcześnie obniżanie się poziomu materialnego. Można zauważyć, że pojawia się też niekiedy opinia, iż Romowie są wręcz skazani na ograniczoność zaspokajania swoich podstawowych potrzeb konsumpcyjnych. Wskazuj się jednak nie tyle na realnie własną biedę, ale na biedę innych, albo najczęściej na grożące głównie Romom ubóstwo.
Deprywacja.
Poziom życia, który wedle dyskursu potocznego ulega ciągłemu obniżaniu powoduje narastające poczucie niezaspokojenia potrzeb. Romowie różnie określają ich zakres. Niekiedy dotyczy to tylko swoiście pojmowanego minimum egzystencjalnego. „Człowiek chce mieć do życia co mu potrzebne najbardziej. Nie tam nawet cuda jakieś….”. Niezwykle intensywnie wskazuje się też na wyjątkową trwałość niezaspokajania potrzeb. Nadto porównanie z otaczającym światem, pogłębia poczucie deprywacji, rodzi frustracje. Owa sytuacja powoduje też brak możliwości zachowania stabilizacji psychologicznej. W jakimś sensie w rozmowach z Romami ujawnia się też szeroko rozumiane przejawy deprywacji politycznej. Ta sytuacja oczywiście wyraźnie petryfikuje podział świata na „my” – „wy”, czyli „my” Romowie skazani na podległość i „wy” czyli „gadziowie” - dysponenci środków finansowych, dysponenci środków przymusu, decydenci. Wedle tego rozumienia jest to zatem własny romski świat i świat zewnętrzny zamknięty dla Romów i to ze względu na to, że są mniejszością etniczną.
„Bez nauki człowiek nic nie znaczy…”.
Postawa Romów wobec edukacji zdaje się być jednoznaczna i niejednorodna, chwiejna, złożona, ale też zdeterminowana środowiskowo i sytuacyjnie. Taką tezę stawiamy odwołując się do naszych doświadczeń badawczych, do naszych rozmów, ale też swobodnych wywiadów. Romowie zdają się nie doceniać edukacji, ale zarazem artykułują jej potrzebę. Wyraźnie natomiast boleją nad nieodpowiednią opieką i nieodpowiednim nauczaniem swoich dzieci. Również to zjawisko zdają się uznawać jako przejaw dyskryminacji, i to dyskryminacji groźnej oraz bolesnej. Szczególnym zaś aspektem związanym z edukacją jest wedle naszych rozmówców akcja - jak to powiedział kiedyś Rom z nowosądeckiego - „sortowania dzieci” to znaczy ich kierowania przez psychologów - ze względu na rzekome upośledzenie umysłowe - do klas i szkół specjalnych. Romowie mówią: „Nasze dzieci nie są głupie bez rozumu. One może gorzej mówią po polsku i wszystkiego nie rozumieją”. Trudno polemizować z tym poglądem. Faktem jest jednak to, że tego rodzaju zjawisko wywołuje u Romów poczucie krzywdy, spychania ich dzieci na margines, izolowania ich od rówieśników.

Metastereotyp

U Romów zdaje się funkcjonować pewien szczególny – co potwierdzają też badania etnologiczne - rodzaj wyobrażenia o tym, jak są postrzegani przez „obcych”. Okazuje się, że ów metastereotyp jest wizerunkiem nasyconym prawie wyłącznie cechami negatywnymi. Tak więc uważa się, że Polacy postrzegają Romów jako złodziei, ludzi biednych, hałaśliwych, źle wychowanych, bezczelnych, niechętnych do podjęcia jakiejkolwiek pracy, pełnych agresji, etc. Z cech pozytywnych wskazuje się tylko na znaczne zdolności taneczne i muzykalność. Co wynika z takiego metastereotypu? Romowie zdają się być przekonani, iż taki wizerunek jest nie tylko nieprawdziwy, niesprawiedliwy i krzywdzący, ale także motywujący niektóre odłamy społeczeństwa większościowego do negatywnej postawy wobec grupy mniejszościowej.

„Z Cyganów najgorszych robią…”

Archiwum naszego Stowarzyszenia zawiera setki notacji prasowych z Polski i innych krajów, które informują o różnych przewinieniach, występkach i nadużyciach Romów. Kwestia ta bulwersuje. W naszych rozmowach, a także dokumentacji z badań naukowych, zawartych jest wiele stwierdzeń podważających tego rodzaju typ informacji medialnej kiedy to podaje się narodowość potencjalnego przestępcy. Wskazuje się na niesprawiedliwość, bo kiedy prawo naruszają nie-Romowie ich przynależność etniczna czy narodowa nie jest podawana. Jest to pojmowane jako przejaw niechęci, dyskryminacji negatywnego stygmatyzowania i utrwalania niesprawiedliwego stereotypu. Formułują w związku z tym pytania: „A jak Ruski coś zrobi, czy inny jakiś, to tego nie ma, bo się ich boją. A Cygana dobić trzeba, bo kto za nami stanie?”.

„A gdzie te pieniądze dla Romów?”

Naszych rozmówców nurtuje kwestia dystrybucji środków finansowych przeznaczonych dla środowisk romskich. Niewątpliwie nie jest to efekt zweryfikowanych intelektualnie przemyśleń, opartych na rzetelnych danych. Jest to przejaw myślenia potocznego. Powstaje ono na bazie szczególnego rodzaju negatywnie pojmowanych kontaktów z pracownikami administracji czy z urzędnikami gminnymi. Decydować może o tym również zarzucana im przez Romów niekompetencja i arogancja. Oto dłuższa wypowiedź na ten temat: „Było spotkanie z tymi z miasta; nic nie chcieli słuchać, swoje gadali, obiecywali. Krzyczeli, że my za dużo chcemy. My mówili jak jest, a oni, że to znają. <Wy nie wiecie, co wam potrzebne, my wiemy> (…). Taka była rozmowa. My o dzieciach, że słaba dla nich nauka w szkole, a oni, że nasze dzieci do szkoły nie chodzą (…) Na spotkaniu było, żeby u nas remonty w domach zrobili i się skończyło. Potem świetlice chcieli zrobić. Na stroje do zespołu dali kiedyś i krzyczeli, że my je taniej pokupowali i ukradli …”. Do Romów docierają wiadomości o wysokich środkach finansowych kierowanych do ich środowisk, ale nie widzą pozytywów tych działań. Postaje też zarzut: „Dla siebie je biorą, swoim dają…” .Ten rodzaj argumentacji jest wiązany z przekonaniem, że taki rodzaj postawy może się ujawniać tylko wobec grupy marginalizowanych.

Fatalizm?

Charakter naszej wypowiedzi upoważnia nas do stwierdzenia, że Romowie są optymistami, są też przekonani o potrzebie i możliwości przezwyciężenia każdej przeszkody. Jednak tkwi też w tej kulturze, jak w każdej, jakieś ziarno fatalizmu, które oczywiście nie pojmujemy w kategoriach poglądu filozoficznego czy religijnego, czyli przykładowo chrześcijańskiej predestynacji. Chodzi zaś o rozumienie potoczne fatalizmu. I oto od pewnego czasu ujawnia się swoiste przekonanie o istnieniu swoistego fatum ciążącego nad Romami. W jego efekcie, w efekcie nieodwracalności Losu, są skazani na dyskryminację, na biedę, na społeczne odrzucenie. I rodzi się tylko pytanie jak to się dzieje, że ta postawa ujawnia się właśnie współcześnie.

To tylko część problemów…..

Przytoczone opinie, oceny, wyobrażenia, potoczne poglądy to tylko część subiektywnego oglądu własnej grupy, jej położenia, marginalizacji i wykluczenia. Nie można ich jednak pojmować w kategorii wyznań pełnych boleści i żałości. To nie jest jakakolwiek romska ściana płaczu. A nawet jeśli tego rodzaju postawa się ujawnia to jest ona uzasadniona. Przede wszystkim zaś owe wyznania świadczą, że Romowie przekroczyli próg milczenia i coraz wyraźniej w procesie swojego upodmiotowienia ujawniają własny ogląd rzeczywistości, w tym poczucie wykluczenia. Werbalnym odzwierciedleniem tej postawy jest lapidarne stwierdzenie „My żyjemy ale za nic nas mają”. Romowie chcą, choć jest to trudne i nie są do tego przygotowani, wyjść z tego „przeklętego” kręgu niemożności. Inne przykłady poza już przytoczonymi potwierdzają owo narastającego poczucie wykluczenia. Co zatem wynika z tych romskich reakcji i przemyśleń? To przede wszystkim wyzwanie dla współczesnych, i Romów i nie-Romów. W świecie wielokulturowości powinniśmy bowiem zawsze pamiętać – o czym mówił Ryszard Kapuściński w grudniu 2004 roku w ramach wykładów zorganizowanych przez wiedeński Instytut fur Wissenschaften vom Menschen - że „Inny to także człowiek” ( Kapuściński 2006:18). Jakże to współbrzmi z romskim wyznaniem: „Panie, Cyganie to też ludzie”.
O konieczności przekraczania granic tego co niemożliwe.
Niezależnie od odczuwanego poczucia wykluczenia – i dodajmy wykluczenia realnie istniejącego, co potwierdza także przywołana Rezolucja ze stycznia 2008 roku – wierzymy, iż dotychczasowa sytuacja będzie ulegała stopniowemu zanikowi. Muszą być jednak podjęte działania kompetentne, systemowe, działania oparte na dialogu, współdziałaniu, a nie dyktacie. Niewątpliwie ów proces trwa, ale musi ulec dynamizacji. Istotną rolę w tym zakresie odgrywają już – co nader ważne - romskie stowarzyszenie. W pełni identyfikujemy się ze stanowiskiem Lecha Mroza, kiedy stwierdza iż „Niezależnie od wewnętrznych problemów w poszczególnych krajach, także między lokalnymi społecznościami, romskie organizacje przybliżają jednak dwa światy - cygański i niecygański. pokazują, że Romowie są jedną z kilku mniejszości etnicznych, a nie tajemniczą i romantyczną społecznością z innej rzeczywistości. to one w dużym stopniu nagłaśniają fakty przemilczane dawniej, i one przyzwyczajają do nowej roli Romów w społeczeństwie większościowym" ( Mróz 2007:225). Są mniejszością etniczną, a nie grupą którą będzie się pojmowało w kategoriach „podklasy”. Owe działania muszą być jednak solidarnie wzmacniane przez społeczeństwo większościowe, przez wyspecjalizowane organy państwowe, także przez nie-romskie organizacje pozarządowe. Przekraczając w owym współdziałaniu granice własnych światów ( zob. Gerlich 2001) niezbędne musi być także – nie popadając w patos – przekraczanie granic tego, co pozornie niemożliwe. Warto w związku z tym odwołać się do Nelsona Mandeli, kiedy mówi: „Wszystko jest niemożliwe dopóki nie staje się rzeczywistością”. A jeśli owa myśl nie zostanie spełniona Europa i Polska staną wobec wielkiego problemu kilkunastu milionów niezadowolonych ludzi. A, że będą to właśnie Romowie uznać będzie należało za trwanie uprzedzeń, niekompetencji, braku politycznej woli zmian. Warto w tym kontekście przywołać słowa Jana Pawła II, który w Orędziu „Poszanowanie  mniejszości warunkiem pokoju” z 1989 roku mówiąc o marginalizacji i wykluczeniu przestrzegał, iż „ w takim przypadku grupy te, czy poszczególne osoby, nie są w stanie aktywnie i twórczo uczestniczyć w budowaniu pokoju opartego na akceptacji uprawnionych różnic”

(Jan Paweł II 1989:118).

Bibliografia

A.Dragu, Zubożali Romowie na ulicach w Słowacji ( audycja radiowa w dniu 27.2.2004; zapis –  www.incentraleurope.radio.cz.).
Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej 21.3.2009 C68 E/32, Bruksela 2009.
Orędzie Ojca Świętego Jana Pawła II na XXII Światowy Dzień Pokoju – Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju, „Wiadomości Urzędowe Diecezji Opolskiej”, Opole 1989, nr 1-5.
M.G. Gerlich, Romowie. Przekraczanie granic własnego świata, Oświęcim 2001.
A. Giza-Poleszczuk, J. Poleszczuk, Raport "Cyganie i Polacy w Mławie konflikt etniczny czy społeczny?", Warszawa grudzień 1992.
R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków 2006.
L. Mróz, Dzieje Cyganów-Romów w Rzeczpospolitej XV-XVIII w., Warszawa 2001.
L. Mróz, red. Raport końcowy. Z badań realizowanych w ramach projektu Equal – partnerstwo na rzecz rozwoju: „Romowie na rynku pracy”, b.m.w.,2006.
L. Mróz, Od Cyganów do Romów. Z Indii do Unii Europejskiej, Warszawa 2007.
Narodowa Strategia Integracji Społecznej dla Polski  jest dokumentem przygotowanym przez Zespół Zadaniowy do Spraw Reintegracji Społecznej, któremu przewodniczył Minister Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej – Jerzy Hausner. Zespół został powołany 14.04.2003 r. przez Prezesa Rady Ministrów.
Warszawa 2003.
Rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie europejskiej strategii dotyczącej Romów, Bruksela 2009.

Najnowsze w galerii

Napisz do redakcji

Stowarzyszenie Romów w Polsce
ul. Berka Joselewicza 5
32-600 Oświęcim
tel. 0 33 8426989
e-mail: 17421453@pro.onet.pl; stowarzyszenie@romowie.net
Licznik odwiedzin: 512 418 osób
Realizacja: HEXADE.COM (Grafik, projektant, webdesigner)